W dniu wczorajszym, po koncercie Łez w Wyszkowie (ze względu na datę koncert był szczególny, o czym każdy, kto na nim był, na pewno się przekonał) doszło do niezwykle nieprzyjemnej sytuacji. Z winy lokalnej firmy ochroniarskiej obstawiającej imprezę, rzesza fanów oczekujących na tradycyjne spotkanie z zespołem, autografy i zdjęcia, została odprawiona z kwitkiem. Otóż nad wyraz gorliwi i spieszący się do domu ochroniarze poinformowali czekający tłum, że "Ania do was nie wyjdzie, bo już dawno pojechała". A tymczasem Ania, jak i reszta zespołu przygotowywała się w tym czasie do wyjścia z garderoby właśnie po to, by się spotkać z fanami. Jej zdziwienie było przeogromne, gdy zobaczyła pusty stadion i ochroniarzy przebierających się w cywilną odzież. I tylko garstka fanów, którym jakimś cudem udało się chwilę wcześniej przedrzeć przez kordon panów w czarnych mundurach wyganiających publiczność ze stadionu, poinformowała zespół o tym skandalicznym zajściu. Otóż Drodzy Mieszkańcy Wyszkowa! Zespół Łzy, tak jak po każdym bez wyjątku koncercie, planował po krótkim odpoczynku spotkać się z Wami, jednak nie udało się to z powodu zmęczonych panów ochroniarzy. I choć nie czujemy się winni, to przepraszamy Was za tę sytuację. Nie mamy, niestety, wpływu na wybór ani pracę agencji ochroniarskich w całej Polsce, a spotkania z fanami po występach są dla nas nierozerwalnym elementem każdego koncertu - równie ważnym, jak sam koncert. Mamy nadzieję, że uda nam się to spotkanie kiedyś nadrobić, a tymczasem agencji ochrony z Wyszkowa życzymy większych sukcesów na polu kontaktów z artystami, które powinny być dla niej częścią działalności w zakresie ochrony imprez masowych, na których te gwiazdy występują. Bardzo przykre...